piątek, 7 października 2011

Gdyby kózka nie skakała, czyli jak "zepsułam" nogę...

31 października przeżyłam  ciekawą i bolesną historię.
Był to piątek, do szkoły miałam na 8 rano, zaczęłam informatyką.
niestety było zastępstwo W-F.
Ćwiczyliśmy w spodniach i mundurku.
Po skończonej lekcji poszliśmy do sali B0.
Lecz okazało się, że znowu mamy zastępstwo z wuefistą.
Wyszliśmy na pole.
Lekcja rozpoczęła się rozgrzewką,  mieliśmy grać w piłkę nożną z chłopcami :o
Na całe szczęście pani  zlitowała się nad dziewczynami i pozwoliła nam zagrać  w siatkówkę.
Zadzwonił dzwonek, poszliśmy do szatni zabraliśmy swoje rzeczy i poszliśmy na lekcje.
W tym czasie siedzieliśmy przed klasą bo była 20 min przerwa.
Nagle postrzegłam , że nie mam okularów.
Więc pobiegłam z koleżanką do szatni, zabrałam je i z powrotem do klasy.
Schodziłyśmy po schodach gdy zadzwonił dzwonek.
Szłyśmy bardzo szybko, a ja wtedy potknęłam się, przewróciłam i skręciłam kostkę.
Koleżanka zaprowadziła mnie do higienistki  i przyniosła torbę.

                               Morał  z tej  historii taki: Zawsze  pamiętaj o okularach i.... nie biegaj po schodach.