wtorek, 16 sierpnia 2011

Wakacje z rodzicami i pierwsza wspólna wyprawa w góry : Trzy Korony NIE WYPAŁ

 W niedzielę przyjechałam pod namiot z rodziną do Frydmana.
Było strasznie gorąco, można było po polu chodzić w stroju kąpielowym, lecz noce nie były zbyt fajne.
Wieczorem zasnęłam a tu nagle o 12 w nocy wielka burza, Grzmoty i pioruny...
Strasznie się bałam, jedną ręką trzymałam się mamy a drugą taty.
Nie było łatwo ale jakoś zasnęłam.
Poniedziałek był znowu upalny rodzice leniuchowali a ja  z bratem chodziłam nad rzekę do lodowatej wody.
Wieczorem tata grillował a ja rozpalałam ognisko z małą pomocą  taty który mi wytłumaczył jak i co mam robić.
Nie udało mi się rozpalić tylko z jednej zapałki ale i tak ognisko było świetne.
Nadeszła noc, znowu się obudziłam przez grzmoty i pioruny ale zasnęłam.
We wtorek to co zwykle .
W środę  szliśmy w górę rzeki lecz w połowie się wywróciłam i ubiłam kolano...
Rzeka była strasznie rwąca więc zawróciliśmy...
Poszliśmy na wodospadzik i tam się bawiliśmy.
Ta noc była... spokojna.
Czwartek nie był taki piękny więc zdecydowaliśmy się iść w góry na Trzy Korony.
O 14 zaczęliśmy wychodzić od parkingu szliśmy 15 minut i doszliśmy do schroniska.
Na ławeczce siedział góral który powiedział że zachwile będzie burz i nie ma po co iść.
Więc zawróciliśmy. 
No i była to prawda, jak wracaliśmy zaczęło padać.
Przejeżdżaliśmy obok zamku Czorsztyńskiego , więc kupiliśmy bilety i zaczęliśmy go zwiedzać.
Gdy skończyliśmy zwiedzać strasznie się rozlało
no i pojechaliśmy prosto na pole namiotowe.
Było bardzo fajnie, lecz niestety pogoda nam się trochę zepsuła.
Więc w  niedziele zdecydowaliśmy, że w poniedziałek pakujemy się i wracamy do Krakowa.
Było po prostu super ciekawie bo jak się pakowaliśmy zaczęło lać.
Ażeby było jeszcze ciekawiej w połowie drobi do Krakowa auto nam zgasło i już nie chciało odpalić.
Jeden nieznajomy pan zatrzymał się żeby nam pomoc.
Podładowaliśmy sobie akumulator i pojechaliśmy 5 minut i znowu  auto zgasło.
Zadzwoniliśmy do wujka i zapytaliśmy czy mógł by nas holować
Wujek się zgodził i za godzinne do nas dojechał.
Ja z bratem przesiedliśmy się a rodzice zostali.
Wróciliśmy do domu, rozpakowaliśmy się i na tym kończy się wakacyjna przygoda z rodzicami.